czwartek, 15 marca 2012

chlanie, ćpanie i bzykanie, czyli wieczór kawalerski po polsku

        Wóda, prochy, dziwki, ekskluzywna limuzyna, a wszystko okraszone soczystymi bluzgami – oto przepis na wieczór kawalerski po polsku. Przynajmniej tak twierdzą twórcy zmiażdżonej przez krytyków Kac Wawy


Ciężko mówić o fabule tego filmu, bo jej po prostu nie ma. Szyc gania ze spluwą za Gąsiorowską, pijana Bohosiewicz śpi pod łóżkiem, Karolak robi za pseudo Berlusconiego, Żurawski pieprzy się z Włodarczyk, a Milowicz ma sraczkę. Ot, cała tajemnica!
Pewne było, że rodzima produkcja będzie porównywana do amerykańskiego przeboju, chociaż polscy filmowcy od początku zastrzegali, że ich pomysł był pierwszy i jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. To prawda – te filmy mają ze sobą niewiele wspólnego. Zasadnicza różnica polega na wartościach propagowanych przez obydwa obrazy. Rodzimy "kac" jest wyłącznie pochwałą hedonizmu i rozpusty, natomiast wersja zachodnich sąsiadów stanowi przede wszystkim triumf męskiej przyjaźni. Chlanie, ćpanie i bzykanie są jedynie pretekstem do pokazania trwałej jak stal więzi łączącej kilku zwariowanych facetów.


Idąc do kina, nie przeczytałam żadnej recenzji. Dobrze, że bilet kosztował mnie jedyne 9 zł – gdybym miała zapłacić pełną sumę to klęłabym w niebogłosy. Producenci zatrudnili znane twarze z pierwszych stron gazet, narobili mnóstwo szumu, Doda zaśpiewa promującą piosenkę, a jednak film okazał się kompletną klapą. Dlaczego? Przecież Polacy lubią takie historie. Może za bardzo cenimy amerykański hit? Chociaż moim skromnym zdaniem ten też do arcydzieł nie należy.
Fachowcy zmieszali Kac Wawę z błotem, rozdeptali jak karalucha (delikatnie mówiąc), ale muszę przyznać, że ja w trakcie seansu uśmiechnęłam się parę razy. Kilka zabawnych tekstów przewinęło się przez ekran, ale poza tym dialogi nie powalają. Rozbawił mnie taniec nabuzowanego dopalaczami Borysa Szyca (nie zdziwiłabym się, gdyby podczas zdjęć rzeczywiście się znieczulał), Misiek Koterski w roli niewydarzonego klienta burdelu oraz Przemysław Bluszcz przebrany za ponętną niewiastę. Nic po za tym. Nacieszyłam odrobinę oko Antkiem Pawlickim, którego ubóstwiam. Nie mniej jednak zdecydowanie bardziej wolę go w roli przedwojennego amanta niż pijanego przygłupa. Swoją drogą mam nadzieję, że obsada nieźle się na tym filmie obłowiła. Nie widzę innego powodu, dla którego plejada polskich, zdolnych aktorów zgodziła się wystąpić w tym "wybitnym dziele".



Zaciekawiła mnie wypowiedź reżysera, który w wywiadzie dla radiowej Czwórki wyznał, że nakręcił ten film, by zobaczyć, jak się "cycki trzęsą w 3D". Niezły powód, żeby wywalić w błoto kilka ładnych milionów. Niestety, cycki wypadły marnie. Gołe dupy też nie pomogły. W ogóle ten cały trójwymiar jest w tym filmie tak potrzebny jak łysemu grzebień.
            Tak na marginesie to strach pisać o tej produkcji, bo każdy kto pokusi się o negatywną opinię może zostać pozwany przez twórców do sądu. Przekonał się o tym Tomasz Raczek – publicznie napisał, że "ten film jest jak choroba, jak nowotwór złośliwy: zabija wiarę w kino i szacunek do aktorów". Producent się wkurzył i postraszył organami sprawiedliwości. Obraz skrytykowała również Doda, która po premierze powiedziała: "ja nie widzę stolicy w ten sposób, czyli od strony dziwek i kurwiarzy!". Podejrzewam, że musiała się ostro tłumaczyć, bo jakby nie było dobrowolnie zgodziła się wziąć udział w tym projekcie. Chociaż kogo by nie skusiło 100 tysięcy złotych polskich?


Kac Wawa
premiera: 2012
kraj: Polska
reżyser: Łukasz Karwowski
gatunek: komedia
czas trwania: 1 godz. 40 min.


"Cacko", za które Doda zgarnęła tyle kasiory:

7 komentarzy:

  1. Nie wiem czemu jak na razie jestem jedyną komentującą, ale mnie też to denerwuje i ja też tym żyję więc wręcz muszę coś napisać.
    Kolejny bardzo trafiony post. Ja bym jeszcze poszła o krok dalej i zastanowiła się nas tym dlaczego w ogóle tego typu filmy bawią społeczeństwo. Akurat ten był niewypałem na tyle, że wszyscy się zbulwersowali, ale wyszło wiele podobnych, które mimo małej aprobaty krytyków, bawiły do rozpuku całą resztę. Czy z moim poczuciem humoru jest coś nie tak?

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że nie tylko Twoje poczucie humoru "szwankuje". Sama zastanawiam się nad fenomenem polskich komedii i ich wpływem na społeczeństwo. Postaram się poświęcić temu osobną notatkę, bo to jest dość obszerny i intrygujący temat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kac Wawa to rzeczywiście dno, a nawet głębiej. Ja nie uśmiechnęłam się podczas seansu ani razu. Nie mogłam uwierzyć, że coś takiego można stworzyć i odniosłam wrażenie, że twórcy tego "dzieła" mają potencjalnych widzów za całkowitych niedorozwojów. Chociaż już po opuszczeniu sali kinowej, poza głosami pań, które określiły Kac Wawę jako "tragedię", słychać było też panów i "fabuły wprawdzie nie było, ale nie było tak źle". Oczywiście, w końcu były cycki, były dupy, nie było źle... Chyba jestem zbyt wymagająca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobno cycki są gwarancją sukcesu.. Jak widać - nie w każdym wypadku. Pomijając samą żenującą fabułę, zastanawia mnie ta cała afera z czarnym PRem. Nie zdziwiłabym się, gdyby to był celowy zabieg marketingowy. Być może twórcy myślą, że tym sposobem ściągną publiczność. Już dawno żaden film nie wywołał tak dużej afery medialnej. Szkoda tylko, że rozgłos dotyczy takiej szmiry, bo wbrew pozorom mamy dobre, aczkolwiek niedocenione produkcje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawsze to tak wszystko wygląda i nie wierzcie w taki filmy, bo ludzie później mają różne wyobrażenia. Koniecznie musicie zajrzeć sobie na stronę https://neworleans.pl/wieczor-kawalerski-w-warszawie/ aby przekonać się, jak wygląda prawdziwy i porządny klub go-go.

    OdpowiedzUsuń