piątek, 23 marca 2012

hello! najpierw jesteśmy ludźmi, dopiero potem narodami!

Kilka dni temu wybrałam się na pierwszy w tym roku wiosenny spacer. Słońce, subtelny wiaterek, ćwierkające ptaszki, zakochane pary, wrzeszczące dzieci - poprostu bosko. Delektowałam się zapachem delikatnego powietrza, kiedy niespodziewanie stałam się świadkiem przykrego incydentu, który kompletnie wyprowadził mnie z równowagi i zepsuł resztę dnia.


Przykro mi o tym mówić, ale na własne oczy widziałam i na własne uszy słyszałam, jak dwóch rosłych typków w dresach, z krótko ostrzyżonymi glacami i fają w gębie, naśmiewa się i ubliża grupie ludzi o ciemnym kolorze skóry (podejrzewam, że to studenci, którzy przyjechali do nas w ramach wymiany akademickiej). Padły różne określenia – „brudasy”, „śmiecie”, „terroryści”, „darmozjady”, „czarne dziwki”, a do tego cała gama typowo polskich epitetów. To było straszne. Wydaje mi się, iż adresaci tego wywodu nie znają języka polskiego, bo nie dali się sprowokować. Całe szczęście – strach pomyśleć co by było, gdyby zrozumieli słowa tych „światłych dżentelmenów”.
Przyznaję, że nie zareagowałam, chociaż powinnam. Wstyd mi, ale zwyczajnie się bałam. Swoją drogą może dobrze się stało, bo gdybym zaczęła kłapać dziobem to istnieje duże prawdopodobieństwo, że wróciłabym do domu z podbitym okiem.




Wiem, że rasizm był, jest i będzie, ale pierwszy raz w życiu spotkałam się z jego przejawami w tak jawny i bezpośredni sposób. Na świecie słyniemy ze ogromnej gościnności, ale niestety nigdy nie byliśmy narodem tolerancyjnym i otwartym na mniejszości kulturowe. Wystarczy przejść się polskimi ulicami, aby przeczytać rasistowskie, antysemickie i ksenofobiczne hasła pisane na murach przez „prawdziwych patriotów”. W radiu i telewizji często pojawiają się informacje o atakach, napadach i pobiciach osób innych narodowości, zwłaszcza osób o odmiennym kolorze skóry. Nie wspomnę już o Internecie, który jest idealnym miejscem do plucia rasistowskim jadem – ksenofobiczne filmiki, obrazki i kawały, fora, na których wypowiadają się „rdzenni Polacy” etc. etc. To przykre, ale Afrykanie, Azjaci, Czeczeni, Afgańczycy, Hindusi, a nawet Romowie i Żydzi, od zarania dziejów będący stałym elementem naszej kultury, nie mają w Polsce łatwego życia.
Niby wszyscy wiedzą, że dyskryminacja na tle rasowym jest zjawiskiem na wskroś negatywnym i pozbawionym wszelkich prawidłowości oraz podstaw moralnych. Z każdej strony słychać głosy, iż jest to przeszłość, iż zachowania rasistowskie nie mają miejsca we współczesnym świecie. Jednak, czy to do końca prawda? Oczywiście, w porównaniu do zachowań i działań, podejmowanych jeszcze 100 lat temu, czasy dzisiejsze są znacznie bardziej tolerancyjne. Niemniej jednak wydaje mi się, że polskie władze wykazują wciąż za mało inicjatywy, by zwalczać przejawy ksenofobii, megalomani i rasizmu. Pociesza mnie fakt, iż w polskich mediach pojawia się coraz więcej cudzoziemców, którzy być może otworzą oczy naszym rodakom. Dużą rolę odgrywa także szkoła, kształtująca młodych obywateli – aczkolwiek ta, odnoszę wrażenie, triumfów w tej dziedzinie nie świeci.


 Cholera, żyjemy w XXI wieku – erze otwartych granic, migracji i przenikania się kultur, dzięki czemu możemy spodziewać się spotkania z „kolorowym” tam, gdzie „psy dupami szczekają”, a jednak jesteśmy totalnie zacofani. Wydawać by się mogło, że w kontekście tak ogromnego skoku cywilizacyjnego, zjawisko rasizmu właściwie nie istnieje, lecz niestety, to tylko złudne marzenia. Mam nadzieję, iż Pan Tusk oraz jego następcy zrzucą różowe okulary, opuszczą swoje luksusowe wille kupione za ciężko zarobione pieniądze podatników i wyjdą na ulice, by dostrzec ten palący problem, a potem zaczną działać.


Przy okazji przypomniał mi się cytat z książki Tony’ego Parsonasa pt. Miłość to wszystko, czego potrzebujesz, który pasuje do poruszonego przeze mnie problemu. Pozwoliłam go sobie przywołać:

„- Skip, sądzisz, że ludzie mogą kochać czarną muzykę i nadal pozostać rasistami?
Skip Jones wzruszył ramionami.
- Nie wiem, stary. Niestety, chyba tak, ludzie mogą kochać czarną muzykę i nienawidzić czarnych ludzi; może jednak nie, jeśli słuchają jej dość dużo.”

Ciekawa jestem, co na ten temat powiedziałyby te dwa nierozgarnięte chłyski z zaburzeniem osobowości, których miałam wątpliwą przyjemność spotkać. Aczkolwiek przypuszczam, że nie są w stanie wysilić tych swoich tępych móżdżków, by wydać jakąkolwiek opinię i nie obrazić przy tym nikogo. A Wy, jak myślicie? Można kochać czarną muzykę i nienawidzić czarnych ludzi?


Jeden z wielu moich ulubionych "czarnych" kawałków:  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz